"Kiedy wielkie
moje pragnienia zaczęły się stawać dla mnie męczeństwem, otwarłam listy św
Pawła, aby znaleźć jakąś odpowiedź. Przypadkowo wzrok mój padł na dwudziesty i
trzydziesty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. Przeczytałam najpierw, że
nie wszyscy mogą być apostołami, nie wszyscy prorokami, nie wszyscy
nauczycielami, oraz że Kościół składa się z różnych członków i że oko nie może
być równocześnie ręką. Odpowiedź była wprawdzie jasna, nie taka jednak, aby
ukoić moje tęsknoty i wlać we mnie pokój. Nie zniechęcając się czytałam dalej i
natrafiłam na zdanie, które podniosło mnie na duchu: "Starajcie się o
większe dary. Ja zaś wskażę wam drogę jeszcze doskonalszą". Apostoł
wyjaśnia, że większe nawet dary niczym są bez miłości i że miłość jest
najlepszą drogą bezpiecznie prowadzącą do Boga. Wtedy wreszcie znalazłam pokój.
Gdy zastanowiłam się nad mistycznym ciałem Kościoła, nie odnajdywałam siebie w
żadnym spośród opisanych przez Pawła członków, albo raczej pragnęłam
odnaleźć się we wszystkich. I oto miłość ukazała mi się jako istota mego
powołania. Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków,
to nie brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego; zrozumiałam,
że Kościół ma serce, i że to serce pała gorącą miłością. Zrozumiałam, że
jedynie miłość porusza członki Kościoła i że gdyby wygasła, apostołowie nie
głosiliby już Ewangelii, męczennicy nie przelewaliby już krwi. Zobaczyłam i
zrozumiałam, że miłość zawiera w sobie wszystkie powołania, że miłość
jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i miejsca; jednym słowem- jest
wieczna![....] Wtedy to w uniesieniu duszy zawołałam z największa radością: O
Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołanie jest
miłość! O tak , znalazłam już swe własne miejsce w Kościele: miejsce to
wyznaczyłeś mi Ty, Boże mój. W sercu Kościoła, mojej Matki, ja będę miłością. W
ten sposób będę wszystkim i urzeczywistni się moje pragnienie".
Z autobiografii św. Teresy
od Dzieciątka Jezus (B,3V)